Translate

piątek, 31 stycznia 2014

Komu to przeszkadzało?

Niedawno zaczęłam sama chodzić i myślałam, że to wspaniała wiadomość i wszyscy się ucieszą. Jednak okazało się, że komuś to przeszkadzało ... Pewnego razu po obudzeniu się zobaczyłam, że pojawiła się w naszym domku nowa bramka


Próbowałam tą bramkę obejść z każdej strony, ale się nie dało, bo była od ściany do ściany. Nawet wdrapać się nie mogłam, bo nie było gdzie postawić nóżki! Oj, niedobrze ... ledwie człowiek nauczył się chodzić, a już mu zabraniają. Niech ja tylko złapię tego, kto ją zainstalował!

Postanowiłam, że zacznę ćwiczyć omijanie przeszkód. Bardzo pomocna okazała się w tym moja huśtaweczka. Myślę, że idzie mi bardzo dobrze i wkrótce znowu zaatakuję bramkę.

wtorek, 21 stycznia 2014

Już chodzę!

Zaskoczył Was dzisiejszy tytuł? Ja już chodzę! Naprawdę! Sama jestem tym tak bardzo podekscytowana, że aż trudno mi przestać chodzić. Bo chyba tylko ten, kto kiedyś nie chodził może zrozumieć jakie to fajne i ile w sobie niesie możliwości - gdy gdzieś zechcę się znaleźć, już nie będę musiała prosić Mamusię albo Tatusia, żeby mnie tam zaprowadzili, tylko sama pójdę!

A tutaj możecie zobaczyć, jak zgrabnie, a jednocześnie pewnie, stawiam swoje nóżki:


Ale to nie był jeszcze koniec mojej drogi, bo zaraz zawróciłam i poszłam w drugą stronę (teraz umiem nawet zawracać gdy idę, naprawdę! już nie muszę dojść do końca):


Pomyślałam sobie, że jak już potrafię sama chodzić, to na pewno potrafię też robić inne rzeczy, których wcześniej nie umiałam. Na przykład ubierać się (bo na razie zawsze mnie ubiera Mamusia albo Tatuś). Na swój pierwszy raz wybrałam spodenki. Ale okazało się, że ubieranie się jest jeszcze trudniejsze niż chodzenie. Najpierw trzeba znaleźć odpowiednią dziurkę w spodenkach, żeby w nią włożyć nóżkę:


Ale to nie wszystko! Potem trzeba jeszcze odkryć z której strony włożyć nóżkę (bo jak się włoży ze złej strony, to się będzie chodziło do góry nóżkami!). A potem przychodzi najtrudniejsze - trzeba trafić nóżką w tę dziurkę ... Bardzo długo próbowałam, ale na razie mi się nie udało. Chyba poszukam czegoś łatwiejszego do nauczenia się ... a na razie pozwolę się ubierać Mamusi i Tatusiowi. Może to i dobrze, bo jeszcze by pomyśleli, że już nie są mi do niczego potrzebni?

Głodny musi jeść!

Witajcie, moi mili! Długo się nie odzywałam, sama nie wiem dlaczego, jakoś tak wyszło. A jak próbuję znaleźć jakąś przyczynę, to, nie wiadomo dlaczego, do główki przychodzi mi tylko jedno słowo: SAP ... nie wiem co to jest, ale brzmi groźnie, prawda? Nawet kiedyś chciałam zapytać Mamusię o to straszne słowo, ale czułam, że o pewnych sprawach lepiej nie rozmawiać ... Najważniejsze, że już jestem!

Wiecie, że jak ktoś jest głodny to musi jeść, prawda? Jak kiedyś poczułam się głodna w środku nocy, to Mamusia i Tatuś musieli razem biec do kuchni, żeby mi przygotować jedzonko. Bo Mamusia mnie najpierw nie zrozumiała i próbowała położyć do łóżeczka. Więc musiałam zawołać Tatusia. Tatuś też na początku nie rozumiał, ale jak pokazałam rączką na drzwi, to zaczął iść kierując się moimi wskazówkami. I tak doszliśmy do kuchni ... a jak już sobie podjadłam, to spokojnie pozwoliłam się położyć. Czy Mamusia z Tatusiem nie mogliby być trochę bardziej domyślni?!?

A innego razu zrobiłam się głodna w ciągu dnia, kiedy łatwiej o zdobycie pożywienia. Złapałam kawałeczek kiełbaski i schowałam się w kąciku, żeby mi nikt nie przeszkadzał:


Kiełbaska była bardzo smaczna! Prawie tak jak kaszka, więc zajadałam ze smakiem:


Niestety, okazało się, że po drodze z kuchni kiełbaska zostawiała ślady na podłodze, a u nas w domku są takie dziwne przepisy, że kto nabrudzi, ten musi sprzątnąć. Gdzie tu sens?!? Ja bym je zmieniła, tylko nikt nie chce mnie słuchać! Ja bym zrobiła tak, że tylko dorośli sprzątają. Może kiedyś mi się uda ... a na razie musiałam zabrać się za sprzątanie, bo te ślady prowadziły prosto do mnie.


Oj, ciężko było ... ale może i dobrze, bo nie chciałabym, żeby mi ta kiełbaska poszła w bioderka, więc trochę pracy fizycznej mi się przydało.




niedziela, 5 stycznia 2014

Nowy Rok 2014!

Witajcie w Nowym Roku! Życzę Wam wszystkim, żeby 2014 był lepszy od 2013, ale gorszy od 2015! Mam nadzieję, że przywitaliście nowy roczek tak samo fajnie jak ja. Bo ja pojechałam z Mamusią i Tatusiem do Gabrysi i Sebastianka i się świetnie bawiliśmy. Była tam również Emilka, która miała pieska, a jak zapewne wiecie, ja bardzo lubię pieski! Ale najfajniejsza zabawa była na ślizgawce, bo oni mają prawdziwą ślizgawkę, naprawdę!


Najpierw musiałam ją dokładnie zbadać, czy jest bezpieczna, ale jak już się przekonałam, że jest to miałam świetną zabawę!


U nas w domku nie ma takiej ślizgawki, więc nie mogłam pozjeżdżać. Ale również świetnie się bawiłam wchodząc na schodki. A mamy bardzo wysokie schodki, takie, że aż strach! Naprawdę!


Wchodzenie na te schodki jest bardzo trudne, ale ja wiem, że prawdziwi wspinacze używają asekuracji. Ja do asekuracji używałam Mamusi. Był to świetny wybór, bo nic mi się nie stało pomimo wielu niebezpieczeństw!


Ale chyba jeszcze trudniejsze niż wchodzenie na schodki jest schodzenie z nich, naprawdę! Wydawałoby się, że w dół jest łatwiej, ale wcale nie jest, bo jest bardziej niebezpieczne. Myślę, że jak będę jeździła wspinać się w góry to zawsze będę brała ze sobą Mamusię!