Translate

piątek, 22 lutego 2013

Moja 100-dniówka!

Tatuś powiedział, że już skończyłam sto dni! To bardzo dużo, prawda? Ja nie wiem dokładnie ile to jest, ale niedawno miałam trzy miesiące (tak powiedział Tatuś) a sto to jest chyba więcej niż trzy, więc teraz już jestem dużą dziewczynką! Hurra!
Żeby uczcić moją studniówkę (śmiesznie brzmi, ale Mamusia powiedziała, że dzisiaj tak się nazywa) zaczęłam bawić się z misiem, w który się ubieram jak chodzę na spacerek. Bardzo go lubię, bo jest mi cieplutko nawet jak na podwórku jest mróz (a mróz to coś takiego, że nie jest cieplutko!).


Ale później pomyślałam, że skoro mam już sto dni to muszę się zastanowić co już w życiu osiągnęłam! Bo jak tak długo się żyje, to trzeba mieć już jakieś osiągnięcia, prawda? A więc ... na pewno umiem już spać na Mamusi!


Na Tatusiu też, ale to trudniejsze, bo Tatuś jest twardy i czasami stukam się w nosek. Więc wolę Mamusię. Co jeszcze ... umiem się bawić! I śpiewać! Tylko czasami Mamusia i Tatuś nie wiedzą, że śpiewam i robią wszystko, żebym przestała. Tylko wiecie co? Tak się zastanawiam, czy to są osiągnięcia na miarę stu dni? Chyba nie, więc postanowiłam, że muszę jak najszybciej coś osiągnąć! Usiadłam na swoim krzesełku (bo mam! i jest tylko moje, Mamusia i Tatuś nawet by się w nim nie zmieścili!) i zaczęłam się zastanawiać co by tu osiągnąć ... To musi byc coś wyjątkowego!


Jak już to osiągnę to dam Wam znać, obiecuję!

 

sobota, 16 lutego 2013

Tatuś wrócił!

Hurra! Tatuś wrócił! Wiedziałam, że wróci, bo nie mógłby mnie ani Mamusi zostawić! To znaczy ... wiem, pisałam, że pewnie nie wróci, ale to tylko dlatego, że było mi smutno i bardzo chciałam, żeby wrócił a ... a tak naprawdę to wiedziałam, że do nas wróci! Naprawdę!


I okazało się, że był w pracy, tak jak Mamusia mówiła. Jednak to Mamusia miała rację, a nie ja ... ciekawe, prawda? I nawet podobno mi to powiedział, jak go odwoziłyśmy z Mamusią do samolotu (nie wiem, co to jest, ale w tej chwili to nie ważne! ale nie martwcie się, jak się dowiem, to Wam napiszę!), tylko ja wtedy spałam i nie słyszałam. Widzicie? Jednak lepiej nie chodzić spać, bo można ważne sprawy przegapić! Powiem to dzisiaj Mamusi, jak zechce mnie położyć do łóżeczka.
No więc z tą pracą Tatusia to było tak, że to była jakaś inna praca, gdzieś daleko i dlatego Tatuś nie mógł wracać do domku na noc. To było w ... hmm ... o, w Kalafiorni! Chyba ... nie jestem pewna, ale chyba dobrze napisałam, bo Mamusia często mówi o Kalafiorni jak obiadek gotuje. Pyta Tatusia czy chce. Lepiej, żeby nie pytała, bo znowu nam pojedzie!
Tatuś wrócił wczoraj, ale tak się ucieszyłam, że zapomniałam, żeby o tym napisać. No i musiałam opowiedzieć i pokazać Tatusiowi co się wydarzyło w domku jak go nie było!


No i duuużo się bawiliśmy! Dzisiaj też. Najpierw latałam (Tatuś mówił, że jak samolot, czyli to chyba coś co lata!).


Potem Tatuś mnie zaczął całować tak, że aż miałam dosyć, bo mnie drapał a ja nie lubię jak się mnie drapie (chyba, że po nóżkach!) a potem zaczął bujać mnie na rękach. I było mi tak fajnie, że nawet nie płakałam! Naprawdę! A zazwyczaj nie lubię jak się mnie nosi i buja, bo ja wolę mieć główkę wysoko i wszystko widzieć. Ale tym razem mu wybaczyłam! :)


środa, 13 lutego 2013

W sprawie Tatusia bez zmian ...

Jak się zapewne domyślacie, w sprawie Tatusia bez zmian. Ciągle nie wrócił. Próbowałam o tym porozmawiać z Mamusia, ale Mamusia mi zaczęła tłumaczyć, żebym się nie martwiła, bo Tatuś pojechał tylko do pracy tylko jakiejś innej. Akurat! Ja już jestem dużą dziewczynką i wiem, że z pracy wraca się przed pójściem spać i przed obiadkiem!
Obawiam się, że Mamusia nie chce przyjąć do wiadomości, że zostałam już tylko ja i ona! Dzisiaj dała mi nowe śpioszki, bardzo ładne, ale przecież nie możemy się pocieszać nowymi zakupami!


Wygląda na to, że będę musiała wziąć odpowiedzialność i za siebie i za Mamusię, bo chyba tylko ja rozumiem w jakiej sytuacji się znalazłyśmy! To chyba dlatego, że jestem już dużą dziewczynką. A Mamusia ... hmm ... może już nie jest dużą dziewczynką tylko małą Mamusią? Ale nie przejmuj się, Mamusiu! Ja zawsze będę przy Tobie i zawsze będziesz mogła mnie przytulić! I pocałować moje nóżki! A o Tatusiu ... porozmawiamy jak będziesz do tego gotowa.

Zostałyśmy same!!!

Nigdy bym wcześniej nie zgadła, że to może się zdarzyć: wczoraj Tatuś nie wrócił z pracy! Zawsze wiedziałam, że najlepiej pracuje się z domku, tak jak ja, wtedy nawet nie trzeba wracać. A Tatuś uparcie gdzieś chodził. No i stało się ... Najpierw myślałam, że się spóźni, już nawet się zastanawiałam czy go nie ukarać, ale pomyślałam, że nie trzeba. No i Mamusia musiała mnie sama położyć spać. I nikt mi nie poczytał bajeczki jak jadłam ...
Myślałam, że to zdarzyło się tylko raz, wyjątkowo, ale dzisiaj też nie wrócił! I znowu nie było bajeczki. A potem długo płakałam bo pomyślałam, że przecież nie może wrócić dzisiaj, bo dzisiaj nie poszedł. A dzisiaj nie poszedł, bo wczoraj nie wrócił. I jak dzisiaj nie wrócił, to jutro też nie pójdzie i nie wróci! A to znaczy, że już nigdy nie wróci!!!!! I kto mi będzie całował moje nóżki?!?


Kto mi będzie czytał bajeczkę na dobranoc?!? I kto będzie Mamusię przytulał?!? Oj, chyba bedziemy musiały sobie poradzić same ... Mamusia mi poczyta a ja Mamusię przytulę! O, i jeszcze Mamusia mi pocałuje i połaskocze w nożki! Bo też potrafi to robić tak dobrze, jak Tatuś!


Więc chyba sobie jakoś poradzimy, ale na pewno nie będzie nam tak dobrze jak było z Tatusiem. I chyba troszeczkę mniej będę się uśmiechała ... i Mamusia też! Oby tylko Mamusi nie wpadło do głowy iść gdzieś do pracy! Bez Mamusi byłoby jeszcze gorzej niż bez Tatusia, bo Mamusia mi daje mleczko, bawi się ze mną, pokazuje zwierzątka, i kółeczka i kolorki ... I mówi mi kiedy mam iść spać! (chociaż moim zdaniem nie zawsze ma rację).
A może jednak Tatuś wróci? Jak myślicie? Bo ... ja bardzo bym chciała ... chociaż wiem, że to niemożliwe. Ja już mam trzy miesiące i jestem dużą dziewczynką i zrozumiałam, że jak się nie wyjdzie, to się nie wróci, a jak się nie wróci to nie można wyjść ... Hmm, będę musiała się poważnie zastanowić jak na nowo ułożyć sobie życie ...

sobota, 9 lutego 2013

Robiliśmy zdjęcia!

Wczoraj u nas napadało bardzo dużo śniegu! Ja najpierw myślałam, że to mleczko się rozlało, bo wszędzie na podwórku było biało. Ale Mamusia mi wytłumaczyła, że to nie mleczko tylko śnieg. Czyli tez cos białego i to pada z nieba. Hmm ... może i tak, ale jakoś podejrzanie mi to brzmi. Z nieba? I wygląda jak mleczko? Ciekawe czy tak samo smakuje.


A dzisiaj nagle mnie rodzice zaczęli rozbierać. Odsłonili też okienko i już się bałam, że zechcą, żebym bez ubranka poszła na spacerek, ale okazało się, że chcieli mi zrobić zdjęcia. Więc położyli mnie na poduszeczce na brzuszku i kazali się nie ruszać. Akurat, ciekawe czy sami by wytrzymali na brzuszku bez ruszania się?


Więc oczywiście mi się to nie spodobało i postanowiłam rzucić się na nich z piąstkami (Tatuś powiedział, że jak się rzuca z piąstkami to wygląda groźniej niż bez piąstek a ja chciałam być groźna!). Schowałam się za poduszeczką i nagle wyskoczyłam!


I wtedy zobaczyłam jak apetycznie wygląda ta moja piąstka ... i pomyślałam, że troszeczkę ją poliżę ... a potem troszeczkę bardziej. I tak mi smakowała, że zapomniałam, że chciałam wyskoczyć! Oj, upiekło się tym razem Mamusi i Tatusiowi!


I Mamusia zaczęła się śmiać. A potem zaczęła mi nóżki łaskotać więc ja też już nie byłam na nich zła (Tatuś też mi je łaskotał!) i też się zaśmiałam. Najpierw troszeczkę, a potem coraz bardziej i bardziej. Bo bardzo mi się to podobało!


Ale będę musiała im kiedyś przypomnieć, żeby na drugi raz nie kładli mnie na brzuszku! Bo tego bardzo nie lubię, nawet do zdjęcia! Wystarczy, że codziennie muszę ćwiczyć. A na razie śmialiśmy się wszyscy razem!



środa, 6 lutego 2013

Mam paszport!

Wczoraj dostałam paszport! Wiecie co to jest? Nie szkodzi, ja też nie wiedziałam. Ale Mamusia mi wytłumaczyła, że to taka mała książeczka, w której jest moje zdjęcie i która pozwala mi pojechać do Babci. Do tej drugiej, której jeszcze nie widziałam. To znaczy widziałam, ale w ramce, a to się chyba nie liczy, przynajmniej nie do końca, prawda? Acha, i Mamusia powiedziała, że będę mogła pojechać nie tylko do Babci ale i do Dziadka (nawet dwóch!), do Cioci, Wujka, drugiej Cioci, drugiego Wujka ... i do wielu innych osób, które chciałyby mnie zobaczyć. Mi jeszcze nie bardzo wychodzi liczenie, więc nie będę wszystkich wymieniała. Sami sobie policzcie! :)
I Mamusia pokazała mi ten paszport i rzeczywiście to jest taka mała książeczka z obrazkiem na okładce.


Ładna, prawda? Ale z tym moim zdjęciem to jakaś pomyłka. Ja bardzo chciałam mieć książeczkę z moim zdjęciem, bo jeszcze takiej nie mam. Ale Mamusia pokazała mi zdjęcie jakiejś okropnej buźki i powiedziała, że to ja! Więc zaczęłam płakać, bo ja wcale tak nie wyglądam. Sami zobaczcie:


Na tym zdjęciu jest jakiś wyblakły stworek (tak powiedział Tatuś, a Tatuś ma zawsze rację!) a ja jestem przecież śliczna, prawda? Jak ktoś mi nie wierzy, to może popatrzeć na takie zdjęcie:


No i co, jestem podobna?!? A jak się uśmiecham to jestem jeszcze ładniejsza:


Mam tylko nadzieję, że to zdjęcie mi nie przeszkodzi pojechać to Babci. I do Dziadka, i drugiego Dziadka. I Cioci i ... i w ogóle do wszystkich!

niedziela, 3 lutego 2013

Uff, jestem pełna!

Ale mnie Mamusia wczoraj nakarmiła, że hej! Tak się napompowałam, że potem spałam całą noc (no, prawie).


A potem rano, kiedy miałam się bawić, to nawet nie dałam rady się ruszać! Więc tylko leżałam w swoim kąciku i próbowałam strawić to, co miałam w brzuszku. Ale i tak było fajnie, bo mogłam popatrzeć na kolorowe zabaweczki, a Tatuś siedział obok i robił śmieszne miny. Ale ja i tak nie miałam sił, żeby się uśmiechnąć.



Może jutro będzie lepiej?

Myję ząbki!

Ostatnio boli mi coś w buźce i Mamusia powiedziała, że to ząbki. Najpierw nie uwierzyłam, bo ja przecież nie mam ząbków! Myślałam, że Mamusia tak jak Tatuś sobie tylko żartuje! Ale mi wytłumaczyła, że ząbki mi chcą rosnąć i to dlatego boli. Ciekawe po co mi one? Do mleczka nie potrzebne, a nie zamierzam nic innego jeść. Wiem, że dorośli jedzą jakieś świństwa, do którego potrzebują ząbków, ale to chyba tylko dlatego, że nie mają Mamusi, która dałaby im mleczko. A ja mam i zawsze będę jadła tylko mleczko!
A z ząbkami może być problem jak już się nauczę wsadzać całą piąstkę do buzi (kiedyś musi mi się udać!) - przecież się pogryzę! No nic, zobaczymy jak to będzie ... na razie Mamusia dała mi szczoteczkę do ząbków (których jeszcze nie mam! hi, hi ...). Więc szoruję tą szczoteczką tam, gdzie te głupie ząbki chcą urosnąć i je wpycham z powrotem (bo chyba do tego służy szczoteczka, prawda? Mamusia mi coś tam tłumaczyła, ale już nie pamiętam co to było), żeby nie rosły.



I pomaga! Jak szoruję, to przestają rosnąć i przestają boleć. Hurraaaa! :)
A poza tym, jakoś dziwnie bym wyglądała z ząbkami. Aż wstyd by było się uśmiechnąć! A bez ząbków, zobaczcie jak ładnie:

Mam fajną pracę!

Niedawno wpadłam na pomysł (zauważyliście, że ostatnio mam dużo fajnych pomysłów?), żeby sprawdzić jak wygląda praca Tatusia. Poczekałam więc na moment, gdy wyciągnął swoje czarne pudełeczko i gdzieś sobie poszedł. Wyciągnęłam więc to pudełeczko do kącika, w którym są moje zabaweczki i przyrząd do ćwiczeń, czyli tam, gdzie ja pracuję, i otworzyłam ... Były tam różne guziczki, na których było coś napisane. Z początku nie wiedziałam co, wiec przybliżyłam się, żeby lepiej widzieć.


Ale to mi nic nie pomogło i przypomniałam sobie, że jeszcze nie umiem czytać i to dlatego nie wiem, co jest tam napisane. Trzeba będzie się kiedyś nauczyć ... A na razie zaczęłam stukać w te guziczki i ... wiecie co się stało? Nic! Jakaś kiepska ta praca Tatusia. Więc wróciłam do swojej:



Prawda, że jest dużo fajniejsza? Są tam takie kolorowe zabaweczki, które się bujają jak się je dotknie. I na górze i z boku. Po prostu super!
A Tatusia pudełeczko ... hmm ... pozwoliłam Tatusiowi zabrać. Przecież nie będę go ciągnęła z powrotem sama, prawda?