Najpierw pojechaliśmy tam, gdzie jest dużo wody, która spada w dół, tak jak prysznic w wannie. Ja pierwsza zobaczyłam tą wodę i musiałam pokazać wszystkim gdzie ona jest:
Później pojechaliśmy tam, gdzie pływają delfinki i inne rybki (Tatuś powiedział, że delfinki to nie rybki, ale chyba tym razem Tatuś się pomylił, prawda?). Bardzo mi się tam podobało i oglądałam je z zapartym tchem:
Bo naprawdę było warto!
A później zabrałam Tatusia na taką wspaniałą karuzelę, która się kręciła i jechała w górę i w dół. Ale ja wcale się nie bałam, naprawdę! Tatuś chyba też nie, ale nie jestem pewna, bo nie patrzyłam na niego cały czas.
Później powiedziałam, że jestem głodna, więc pojechaliśmy zjeść obiadek. Ja usiadłam z Emilką i Maciusiem i było nam tak fajnie, że Mamusia ciągle musiała mi przypominać, żebym jadła. Ale są ważniejsze rzeczy od jedzenia, prawda?
Bardzo się cieszę, że Emilka i Maciuś byli z nami, bo świetnie się z nimi bawiłam!