Od razu zabrałam się do składania. Tatuś mi też pomagał, a nawet stwierdził, że to on powinien kierować pracami składania huśtaweczki, bo ja mam za mało doświadczenia i mogę być co najwyżej niewykwalifikowaną siłą roboczą. Ja niewykwalifikowaną roboczą?!? Akurat, ciekawe ile Tatuś złożył wcześniej takich huśtaweczek? Na pewno nie więcej niż ja!
Ale przy skomplikowanym procesie składania ważna jest współpraca, więc nic nie powiedziałam tylko umiejętnie zaczęłam kierować pracą podsuwając Tatusiowi kolejne elementy.
Tak dobrze mi szło, że Tatuś wcale nie zauważył, że to ja byłam szefem! Założę się, że jak go spytacie to powie, że to on złożył całą huśtaweczkę! Hi, hi ...
W trakcie pracy musiałam też często przeprowadzać kontrole jakości. Bo jakość wykonania huśtaweczki jest bardzo ważna, zwłaszcza jak się ją robi dla siebie:
A po złożeniu czekało mnie jeszcze jedno zadanie - przetestowanie nowej huśtaweczki! Muszę przyznać, że to zadanie było najfajniejsze! tutaj widzicie test na wytrzymałość statyczną:
A tutaj test na wytrzymałość dynamiczną:
Teraz testuję ją codziennie kilka razy! Bardzo mi się podoba!
P.S. Podobno niektóre ważne firmy wieszają zdjęcia swoich zasłużonych szefów. Uważam, że jest to świetny pomysł i postanowiłam go wprowadzić w życie w naszym domku:
I teraz już nie ma wątpliwości, kto jest szefem, bo Tatusia zdjęcia jakoś tu nie widzę ...