Już wiem co to jest Wigilia! To jest coś takiego, że się idzie do Babci i duuużo je! Ja zjadłam aż cztery uncje mleczka, a Mamusia i Tatuś pierożki. Pierożki to takie mleczko dla dorosłych. Acha, jedli jeszcze karpia i jakąś rybke. Ten karp i rybka to też mleczko dla dorosłych. Tak powiedział Tatuś jak chciałam spróbować. Ale i tak się najdałam, o, zobaczcie jaka jestem pełniutka:
A potem, jak już wszyscy się najedli, to Tatuś zrobił wszystkim zdjęcie. To znaczy chyba tylko udawał, że robi, bo też chciał być na zdjęciu więc pomajstrował przy aparacie a potem do nas przyszedł i aparat sam zrobił zdjęcie. Naprawdę! Taki aparat to ja też bym chciała mieć, to bym mogła robić zdjęcia Mamusi jak mnie przytula, bo to ładnie wygląda. A tak my wyglądaliśmy jak już zjedliśmy:
I był tam też aniołek, ale na zdjęciu chciał być sam:
Najpierw myślałam, że to ten aniołek przyniósł prezenty, ale okazało się, że to jednak Święty Mikołaj. Pamiętacie, jak sprawdzałam czy pod choinką są prezenty dla mnie? No więc okazało się, że nie wszystkie były dla mnie! Kilka było dla Tatusia i Mamusi. Ale ja tego najpierw nie wiedziałam i przyszykowałam im prezenty, tak, żeby im nie było smutno, że tylko ja dostaję. Bo nie byłam pewna, czy byli grzeczni. Tatusiowi dałam taki fajny kubeczek, na ktorym jestem ja! Naprawdę! Żeby Tatuś, jak będzie pił herbatkę, zawsze o mnie pamiętał. I jeszcze dałam Mamusi i Tatusiowi adres tego bloga, żeby wiedzieli, że o nich często myślę. Ale to miał być prezent od Świętego Mikołaja, więc podpisałam "Święty Mikołajek". Hi, hi, hi ... Ciekawe, czy się domyślą, że to ode mnie? :)
Acha, dopiero później sobie pomyślałam, że chyba nie był to dobry pomysł. Bo teraz nie będę mogła zamieszczać zdjęć bez ubranka. No i będę musiała uważać na to, co piszę!