Mamy w ogródku karmnik. Karmnik to jest takie pudełeczko, gdzie ptaszki mogą coś zjeść, jak są głodne. Oczywiście, jedzonko trzeba tam wrzucić, bo inaczej ptaszki nie będą miały co jeść. Mamusia kupiła więc cały duży woreczek ziarenek, które ptaszki lubią. Ja też, ale Mamusia nic mi nie dała z tego woreczka, na szczęście mieliśmy w domku jeszcze inne ziarenka, więc ja też sobie podjadłam.
Jak tylko Tatuś postawił karmnik i wsypał ziarenka, ptaszki zaczęły się zlatywać całymi gromadami, naprawdę! Tak, jakby całą zimę tylko na to czekały i nic wcześniej nie jadły:
A potem zaczęły pałaszować:
Bardzo lubię na nie patrzeć, bo wiem, że dzięki naszym ziarenkom ptaszki nie będą głodne. A najbardziej lubię patrzeć na takiego pomarańczowego ptaszka, który się nazywa kardynał:
On przylatywał tylko wtedy, kiedy nie było innych ptaszków. A może inne ptaszki odlatywały, kiedy on przylatywał? Nie wiem, chyba będę musiała spytać Mamusię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz