Ale szybko mi się znudziło, więc powiedziałam Mamusi, że już jestem gotowa na prawdziwą wodę. Więc Mamusia zrobiła mi basenik. Bo jak go kupiła, to on był malutki, chyba złożony i w dodatku bez wody. Więc trzeba go było przygotować. Ja siedziałam obok i pilnowałam, żeby Mamusia się nie pomyliła:
A później, jak przyszedł Tatuś to poszliśmy na podwóreczko i wskoczyłam do baseniku! O, tu możecie zobaczyć, że już jestem gotowa do skoku i wcale się nie boję:
Żeby mi się nie nudziło, to wzięłam ze sobą małą zieloną żabkę. Ona tez umie pływać, tak jak ja, tylko ją trzeba nakręcić, a mnie nie. Ja cały dzień jestem nakręcona! Tak mówi Tatuś, chociaż nigdy nie widziałam, żeby mnie ktoś nakręcał. Może robią to gdy śpię? Hmm, a potem Mamusia dziwi się, że się budzę i chcę przytulić ...
Bawiłyśmy się tak, że żabka próbowała ode mnie uciekać a ja ją goniłam. I zawsze udawało mi się ją dogonić! Naprawdę! Tylko czasami miałam problem, żeby ją złapać, bo mam tylko dwie rączki i używałam ich do pływania i nie miałam już czym łapać żabki. Ale ja jestem bardzo sprytna i nauczyłam się jak pływać bez podpierania się rączkami:
A wiecie co jest najfajniejsze? Okazało się, że moja siostrzyczka Joasia, która mieszka w Polsce, też ma taki sam basenik! Ja też nie mogłam w to najpierw uwierzyć, ale okazało się, że to prawda! Ciekawe czy jej Mamusia, czyli ciocia Emilka, kupiła go w tym samym sklepiku co Mamusia? Szkoda, że się nie spotkały. I Joasia też bardzo lubi się bawić w swoim baseniku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz