Ale nie na darmo kiedyś ćwiczyłam walkę wręcz. Pamiętacie? To było na wypadek ataku Joasi, ale okazało się niepotrzebne. A teraz trening się przydał (zwłaszcza atak nóżkami)! Zacisnęłam zęby (wszystkie cztery) i rozpoczęłam morderczą walkę o przetrwanie. Było ciężko i chwilami zwątpienie ogarniało moje mężne serduszko, ale nie poddawałam się i dzielnie walczyłam:
I udało mi się! Po chwili tygrys leżał pokonany a ja mogłam cieszyć się ze zwycięstwa!
I choć wiem, że to dopiero początek i czeka mnie jeszcze wiele potyczek z innymi tygrysami, misiami ... to znaczy niedźwiedziami! i innymi groźnymi zwierzątkami, to jestem pewna, że sobie poradzę. Od razu też rzuciłam się na jeszcze większego zwierza, niż tygrys, ale tym razem po krótkiej walce zostałam pokonana i poszłam do łóżeczka spać.
Pa, pa! Dobranoc!
Walka nie do pokonania'Julcia niepoddawaj sie Ty zawsze wygrasz .Twoja Baba baba....
OdpowiedzUsuń