Translate

środa, 21 sierpnia 2013

Drewniane domki

Niedawno pojechałam z Mamusią do drewnianych domków. Okazało się, że ani Babcia ani Ciocia ani druga Ciocia nie mieszkają w drewnianym domku, tylko w betonowym (a betonowy to znaczy, że nie jest drewniany, tak powiedział Dziadek!) i chyba dlatego wszyscy zapragnęli zobaczyć jak wygląda drewniany domek i dlatego wszyscy z nami pojechali. Całe szczęście, bo Mamusia nie ma tutaj swojego samochodziku i chyba musiałybyśmy iść pieszo. Ja to jeszcze bym sobie poradziła, ale zauważyłam, że jak Mamusia ze mną chodzi, to szybko się męczy i przestaje. A ja jeszcze mogę! Naprawdę!
No więc pojechałam ja, Mamusia, Babcia, Dziadek, Ciocia Beatka i Ciocia Emilka, i Wujek Tomek i drugi Wujek Julek (ale się śmiesznie nazywa, prawda? prawie jak ja!). Aha, były też dzieci czyli Grześ i Joasia. Chociaż oni wcale nie są takimi dziećmi jak ja, bo Grześ jest już większy od Cioci a Joasia ma już ponad rok! Ja też chciałabym mieć już ponad rok ... za chwilę zrozumiecie dlaczego!
Drewniane domki bardzo nam się podobały, chociaż od zwykłych domków różniły się tylko tym, że ... były drewniane!


Mi najbardziej spodobała się drewniana ławeczka, bo mogłam na nią wskoczyć i potańczyć (chociaż krótko, bo Mamusia się zmęczyła ... ciekawe dlaczego? przecież to ja tańczyłam!).


Więc musiałam zejść. Ale postanowiłam, że sama wejdę i dalej będę tańczyła! Chociaż nie ma jeszcze jednego roku (a ciekawe ile ich mam?!?) to jestem już dużą dziewczynką i myślę, że mogę sama wchodzić na ławeczki. Okazało się, że Joasi również się zachciało tańców na ławeczce i spróbowała wejść przede mną:


Ale chyba mi lepiej szło wspinanie się, bo ... nagle poczułam za sobą jej oddech! Złapała mnie za ramiona ...


... i spróbowała powalić mnie specjalnym chwytem:


Wiecie już dlaczego żałuję, że nie ma jeszcze jednego roku? Nie dałabym się tak łatwo podejść! A tak, musiały nas rozłączyć Ciocie! I chyba dobrze, bo okazało się, że obie możemy się zmieścić na ławeczce! Ja oczywiście podskakiwałam najwyżej:


Co prawda Joasia mi później powiedziała, że ona tańczyła inny taniec, taki bez podskoków i że gdyby chciała też mogłaby wysoko skakać, nawet wyżej niż ja, ale ja wiem swoje - ja skaczę najwyżej!

A później Joasia dostała tort (tort to jest takie coś do jedzenia, co jest bardzo słodkie, ale czego mi Mamusia nie chciała dać ... a narzeka, że nie chcę jeść!) na swoje pierwsze urodziny, a na tym torcie była jedna świeczka.


I wszyscy jej śpiewali "sto lat". Mam nadzieję, że sto to bardzo dużo i zdążę podrosnąć do tego czasu i też zaatakuję Joasię od tyłu! Ciekawe co wtedy powie?

Tak więc, Joasiu - sto lat a nawet więcej od kochającej siostrzyczki Julci!

1 komentarz:

  1. Sloneczko moje widzisz jak bardzo chce sie przytulic Twoja Siostrzyczka ale Ty sie przestraszylas myslalas kto Cie atakuje to tylko JOASIA...Twoja baba...KOCHAM CIE'''
















































































    SKI

    OdpowiedzUsuń