Translate

środa, 26 grudnia 2012

Prezenty? Po co?

Zapomniałam Wam napisać jakie prezenty dostałam od Mikołaja. A więc duuużo książeczek i duuużo ubranek! Jest ich tak dużo, że chyba mi starczą aż do następnej Wigilii. Na razie Mamusia mi nałożyła tylko butki. O, tak wyglądają:


Tatuś mi robił zdjęcia, robił, robił ...


... aż mi się spać zachciało:



Ale ładne, prawda? Fajnie mieć butki, bo bez butków moje nożki tak wyglądają:


Tatuś mówi, że są śliczne, i pewnie ma rację, ale mi czasami zimno. Zwłaszcza jak wychodzimy na spacerek, bo ostatnio jest mróz! Nie wiem, co to jest, ale jak Mamusia i Tatuś mówią, że jest mróz to mnie cieplutko ubierają.

Zapytałam też Tatusia o co chodzi z tym jedzeniem (pamiętacie Wigilię?) i prezentami. I Tatuś mi wytłumaczył, że dawno, dawno temu narodził się Jezusek, który po to się narodził, żeby zbawić wszystkich. To znaczy mnie, Mamusię, Tatusia, Babcię, i drugą Babcię. I Dziadków! I wszystkie ciocie, i w ogóle wszystkich na świecie! Bardzo mi się to spodobało. W kościółku ksiądz też mówił o Jezusku. Tylko dalej nie rozumiem, co Jezusek ma wspólnego z tym wielkim jedzeniem i prezentami ... Bo chyba zbawienie nie polega na tym, żeby się objeść i dostać prezenty? Będę musiała kiedyś zapytać ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz