Tatuś mi robił zdjęcia, robił, robił ...
... aż mi się spać zachciało:
Tatuś mówi, że są śliczne, i pewnie ma rację, ale mi czasami zimno. Zwłaszcza jak wychodzimy na spacerek, bo ostatnio jest mróz! Nie wiem, co to jest, ale jak Mamusia i Tatuś mówią, że jest mróz to mnie cieplutko ubierają.
Zapytałam też Tatusia o co chodzi z tym jedzeniem (pamiętacie Wigilię?) i prezentami. I Tatuś mi wytłumaczył, że dawno, dawno temu narodził się Jezusek, który po to się narodził, żeby zbawić wszystkich. To znaczy mnie, Mamusię, Tatusia, Babcię, i drugą Babcię. I Dziadków! I wszystkie ciocie, i w ogóle wszystkich na świecie! Bardzo mi się to spodobało. W kościółku ksiądz też mówił o Jezusku. Tylko dalej nie rozumiem, co Jezusek ma wspólnego z tym wielkim jedzeniem i prezentami ... Bo chyba zbawienie nie polega na tym, żeby się objeść i dostać prezenty? Będę musiała kiedyś zapytać ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz