Wczoraj Tatuś wrócił z pracy (po co tam chodzi? ja pracuję w domku!) i jak zwykle wziął mnie na ręce. Zawsze mi się to podoba i mu o tym mówię. I ze śmiechem obserwuję jak mu się twarz zmienia z przerażenia i mówi Mamusi, że coś mi się stało :)
Tym razem miał na sobie szmatkę do wycierania, a że byłam swieżo po mleczku zaczęłam wycierać buźke o tę szmatkę. To Tatuś zaczął panikować i krzyczeć, że mu "brudzę krawat". Akurat ... jak mogę brudzić "krawat", skoro nawet nie wiem co to jest?!? Ale już się nauczayłam, że dorośli są trochę inni i robią dziwne rzeczy, więc się nie przejęłam tylko wycierałam dalej.
Potem się okazało, że to nie szmatka do wycierania buźki tylko jakaś ozdóbka. Phi ... to Tatuś nie mógł kupić sobie śpioszków w obrazeczki? I musi teraz sobie przywiązywać ozdóbki? I to wcale nie ładne, sami zobaczcie:
Ja mam śpioszki w misie ... słoniki ... kwiatuszki ... biedroneczki ... o, i jeszcze w kaczuszki! I jest dużo tych kaczuszek, są żółciutkie. A biedroneczki mają takie czarne kropeczki! A jedną bluzeczkę mam z takim duuużym kwiatuszkiem! Więc naprawdę nie rozumiem dlaczego Tatuś nie wziął sobie czegoś ładniejszego tylko musi doczepiać ozdóbke ... i to bez zadnych misiów ani kwiatuszków!
Dorośli są jacyś dziwni ... a potem narzekają na nas!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz