Dzisiaj rano Mamusia założyła mi czapę! Jak to powiedziała Tatusiowi, to śmiał się, że chyba zacznie grać w koszykówkę. Nie wiem dlaczego tak powiedział, kiedyś widziałam w tej dużej ramce na ścianie, że koszykówka jest wtedy kiedy dorośli biegają i rzucają do siebie piłeczką. A czasami ktoś rzuci za wysoko i piłeczka wpadnie do takiego kółka, to wtedy inni śmieją się z niego (ale nie wszyscy!). A czasami nawet podskakują i go biją w rączkę. Pewnie za karę. A ja nigdy nie rzucałam piłeczką, więc nie wiem o co Tatusiowi chodziło. Pewnie jak zwykle żartował. A ta moja czapa wyglądała tak:
I nic wtedy nie widziałam, więc musiałam powiedzieć Mamusi, że się pomyliła i źle mi ją nałożyła. Bo czapa to taka czapeczka, tylko taka ... taka ... o! już wiem: czapowata! Fajnie to wymyśliłam, prawda? A jak Mamusia dobrze mi ją nałożyła, to wyglądałam dużo lepiej. Chociaż i tak Tatuś powiedział, że wyglądam jak jakiś kozak. Kiedyś będę musiała zapytać co to jest ten kozak.
Ale i tak mi się nie podobało, bo ja lubię mieć główkę odkrytą, żeby moje włoski było widać. W ogóle nie lubię jak ktoś mi dotyka główkę, nawet jak Mamusia mi ją myje, to mi się to nie podoba. A z gołą główką wyglądam tak:
I nawet widać moje włoski, jak sobie stoją na główce! Pa, pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz