Wiecie, że już jestem taka duża, że mogę sama się huśtać na huśtawce? Naprawdę! Poszliśmy z Mamusią i Tatusiem na spacerek i po drodze spotkaliśmy huśtaweczkę. To znaczy nie tylko huśtaweczkę, bo były tam też inne rzeczy do zabawy. Ale ja jestem jeszcze za malutka, żeby tam się bawić (tak powiedział Tatuś, chociaż zawsze mi powtarza, że jestem dużą dziewczynką). Mamusia mnie posadziła i ... zaczęłam się huśtać! Bardzo mi się podobało.
Tylko musiałam wysoko wyciągnąć rączki, żeby się trzymać tego grubaśnego łańcucha. Mógłby być cieńszy, prawda?
A innego dnia pojechałam z Mamusią (Tatusia nie było, chyba był w pracy, więc z nami nie pojechał) do innego parku. I tam były śliczne drzewka, i one miały ogromnie dużo kwiatuszków! Zobaczcie, śliczne, prawda?
I było tak cieplutko, że Mamusia zdjęła mi skarpetki, co bardzo mi się spodobało, bo ja nie lubię mieć skarpetek na nóżkach. Gdybym mogła, to bym tak zrobiła, że zawsze jest cieplutko, żeby ich nigdy nie nosić! Oczywiście, nie może być za cieplutko, bo wtedy mi jest gorąco, a tego nie lubię. Powinno być w sam raz, o!
A potem Mamusia mnie zabrała do zwierzątek. Było tam takie jedno duże zwierzątko, które tylko leżało i odpoczywało. Chociaż nic nie robiło, więc po czym mogło odpoczywać? No, nie wiem ... Chyba odpoczywało, bo było mu za gorąco, bo miało na sobie futerko.
Ja też czasami noszę takie futerko, ale tylko wtedy, kiedy jest zimno, a tego dnia wcale zimno nie było. Całe szczęście, że nie miało skarpetek na nóżkach, bo byłoby mu okropnie niedobrze! Wiem coś o tym ... Pa, pa!
JULCIA piekne masz nuzie babcia
OdpowiedzUsuń