Translate

piątek, 3 maja 2013

Przejażdżka z konikami

Pewnego dnia siedziałam sobie grzecznie na kanapie i oglądałam telewizję. Byłam bardzo cichutka, bo wiedziałam, że zbliża się pora jedzenia a ja wcale jeszcze nie byłam głodna i miałam nadzieję, że Mamusia o mnie zapomni. Bo ja staram się nie jeść za dużo, żeby nie mieć grubej pupci, bo Tatuś powiedział, że takie nie wyglądają ładnie. Co prawda zawsze mówił, że moja jest śliczna, ale lepiej nie ryzykować, prawda?


Niestety, z Mamusią tak jakoś jest, że o mnie nie zapomina ... chyba będę musiała się zacząć gdzieś chować. Jak tylko nauczę się chodzić, oczywiście! Tym razem również przyszła po mnie i zaczęła mnie karmić. I okazało się, że to było coś żółtego i wcale nie smakowało jak mleczko! Co też ta Mamusia sobie myśli? Jeszcze trochę i zacznie mi dawać jedzenie dla dorosłych albo inne okropieństwa! Fuj!


Ale poradziłam sobie, większość postarałam się wypluć na śliniaczek, trochę przełknęłam i było po jedzeniu. No, prawie, bo dostałam jeszcze buteleczkę, tylko Mamusia zapomniała ją otworzyć i nic z niej nie leciało. A tak ładnie wyglądała ...


Ale za dużo nie narzekałam, bo wiedziałam, że mamy pojechać na przejażdżkę konikami. Ja już widziałam koniki, ale nie wiedziałam jak się z nim jeździ. Okazało się, że to jest taki specjalny samochodzik, który jest przyczepiony do koników. I to było fajne. Ale ten samochodzik nie miał dachu i nam na główki deszczyk padał. To już nie było takie fajne. Ale bardzo mi się ta przejażdżka podobała i mogłam zobaczyć więcej niż z normalnego samochodziku.


Na drugi dzień nie było deszczyku, ale już nie jechaliśmy z konikami tylko poszłam z Ciocią Bożenką oglądać kwiatuszki. Ostatnio często chodzimy razem je oglądać.


Te kwiatuszki tak bardzo mi się podobały, że jeden zerwałam i wsadziłam go sobie za uszko. Zobaczcie jak ślicznie wyglądałam:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz