Przed chwilą skończyłam oglądać mecz z dziadkiem. Tacy mali panowie biegali i kopali piłeczkę. Trochę dziwnie, bo wczoraj też oglądałam mecz z Dziadkiem, ale ci panowie nie kopali piłeczki tylko ją podrzucali.
Nie zawsze wszystko rozumiałam, ale Dziadek mi tłumaczył i chyba już wiem o co tam chodziło. Żeby uderzyć piłeczkę tak mocno, żeby drugi pan jej nie złapał. Żeby nie musieć biegać i pytać za każdym razem ja czegoś nie rozumiałam, to usiadłam Dziadkowi na kolanach i sobie cichutko rozmawialiśmy.
Acha, bo zapomniałam Wam powiedzieć, że kilka dni temu przylecieliśmy do Babci i Dziadka! I Cioci, i drugiej Cioci, i Wujka i drugiego Wujka ... i jeszcze do Joasi, która jest prawie taka malutka jak ja! A jeszcze jutro ma podobno przyjechać jeszcze jedna Ciocia! I jeszcze ktoś ... ale już nie pamiętam kto.
My tutaj przylecieliśmy, naprawdę! Ja najpierw nie wierzyłam jak Tatuś mówił, że polecimy, bo przecież tylko ptaszki latają. Ale pojechaliśmy do takiego dużego domku, gdzie było dużo ludzi i tam były samoloty.
Samolot to jest taki samochodzik, który jest bardzo długi. I może do niego wejść bardzo dużo ludzi. Chyba nawet więcej niż dziesięć. Albo sto, już nie pamiętam co jest więcej. I w tym samolocie sobie siedzieliśmy i lecieliśmy. Chyba długo, ale tego to ja nie pamiętam, bo prawie cały czas spałam.
Ale bardzo mi się podobało i jak się obudziłam to się bawiłam z Mamusią. A teraz już muszę pędzić, bo znowu jest jakiś mecz i muszę go obejrzeć z Dziadkiem! Pa, pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz